wtorek, 21 września 2010

Zakręcony ;-)

Pierwszy raz robiłam takiego typu szal i się narobiłam przy nim ale było warto... trzeba było baardzo uważać przy rozciąganiu falban i baaardzo ostrożnie filcować. Będę nie skromna -  szal wyszedł ładny, cienki, równiutki, bardzo mi się podoba :-)






Szal jest dwustronny, ma różowy kant (mam nadzieje że widać ), można go nosić na różne sposoby, tu proszę prezentacja na "modelce", he he...







sprawdzimy jak "sesja' się udała ;-)




A tak wyglądał cały proces pracy nad zakręconym szalem, może komuś się przyda moja foto dokumentacja:







same wykładanie pięciu warstw czesanki zajęło mi ponad dwie godziny...





uwielbiam ten moment, babrania się w ciepłej, mięciutkiej wełnie ;-)
P.S. Czy Wy też tak macie, że ciężko wam się rozstać i oddawać Wasze wybrane prace w cudze ręce ?

8 komentarzy:

  1. Bardzo efektowny, ale zastanawiam się, czy nie za gruby - 5 warstw to bardzo dużo jak na szal.

    Ja też z żalem rozstawałam się z tym, co robię. Ale do tego się dojrzewa, wierz mi :).

    OdpowiedzUsuń
  2. 5 warstw tylko na falbany, bo ich rozciągałam dosyć, a środek tylko 3 jak zwykle
    może dojrzeje, ale to takie smutne :-(
    ja chce wszystko zatrzymać, na razie traktuje moje prace jak dzieci ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezwykły szal... wyszedł wspaniale!

    OdpowiedzUsuń
  4. super rzeczy robisz!!!Ale te twoje kuleczki filcowe są tak dokładnie wykonane. Ja mam ciagle problem z wystającymi włoskami....ty filcujesz je na mokro czy sucho?

    OdpowiedzUsuń
  5. Lunamin, Kasia dzékujé wam :-)
    Kasiu ja filcuje kulki tylko na sucho, próbowałam kilka razy na mokro ale mi się nie podobają, wole równiutkie i gladziutkie, przypominające kulki z zamszu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Choć ja układam trzy-cztery warstwy, też to zajmuje nieco czasu, hehe. Ale sesja udana i modelka-prima sort! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawa praca, głębokie i ciepłe kolory, pięknie się kształtuje i to właśnie dzięki tej kombinacji warstw jak sądzę. Myślę, że nie mam czegos takiego jak "za dużo warstw" Plastusiu, wogóle nie ma czegos takiego jak granice w sztuce:) Nauczyła mnie tego Maggie Ayres. Polecam jej filmy na youtube, jeśli komuś nie przeszkadza szkocki akcent, to pięknie opowiada o swoich pracach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Licho - dzięki! A modelka to rzeczywiście jak z żurnala, he he...
    Clarins - bardzo dziękuję za słowa uznania :-)

    OdpowiedzUsuń